![]() fot. wyborcza.pl W dzisiejszym internetowym wydaniu "Gazety Wyborczej" (a pewnie i w papierowym) ukazał się komentarz Moniki Olejnik do wypowiedzi Prezesa PZPN, Zbigniewa Bońka, który zapowiedział rozmowy ze wszystkimi stronami sporu o używanie pirotechniki na polskich stadionach piłkarskich (rządem, policją, kibicami itp.). Tekst felietonu jest tak kuriozalny, że warto uważnie wczytać się w każde niemal zdanie. Pokazuje on bowiem doskonale pewien specyficzny stan psychiczno-umysłowy "ekspertów" wypowiadających się na temat sytuacji na polskich stadionach. W skrócie można by go określić popularnym "nie znam się, to się wypowiem". Boniek zapragnął, żeby mecze miały oprawę pirotechniczną. Wyobraża sobie, że grzeczni kibice będą przychodzili z racami i z wiadrem, aby polewać wodą foteliki i chronić je przed ewentualnym wypaleniem przez race. Wiadra z wodą do polewania fotelików, aby chronić je przed ewentualnym wypaleniem przez race? Absurdalność tego stwierdzenia wydaje mi się być spowodowana dwoma czynnikami. Po pierwsze, red. Olejnik prawdopodobnie nigdy nie widziała na żywo odpalanych na stadionie rac. Po drugie, wizję wypalonych przez racę fotelików podsunęły jej prawdopodobnie medialne relacje z zadymy na "Żylecie" podczas wrześniowego meczu Legia-Polonia. ![]() fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta Sęk w tym, że dokonane wówczas zniszczenia nie miały nic wspólnego z rzeczonymi racami - ich powodem było podpalenie szalików Polonii, co jest widoczne na poniższym filmiku. Oczywiście ktoś powie, że to niuanse, a dodatkowo i tak bezmyślny wandalizm. Zgoda, ale to właśnie "niuanse" decydują o tym, czy ktoś wie, o czym mówi, czy tak tylko sobie bredzi. Na marginesie - chodzę na Legie od 1993 roku, ale nigdy, dosłownie nigdy nie słyszałem, aby ktoś "krzesełka" nazywał "fotelikami"... Zbigniew Boniek uważa, że race są bezpieczne. Może w rękach rozsądnych ludzi, a nie na meczach pełnych emocji. Nie tylko werbalnych. Na pięknym stadionie Legii wyrywane były foteliki, umywalki, pisuary. Czy to wszystko się mieści w Niezbędniku Dobrego Kibica? A co z racami w rękach rozsądnych ludzi na meczach pełnych emocji? Pomijając jednak tę nielogiczność, warto postawić pytanie - a co ma jedno do drugiego? A na ilu meczach "na pięknym stadionie Legii" odpalane były race i nie były wyrywane foteliki, umywalki, pisuary? Sam pamiętam kilkanaście (ile dokładnie - do policzenia). Jaki jest więc związek między racami a demolowaniem stadionu? Żaden. Jak słusznie skomentował na Facebooku mój znajomy: "[Monika Olejnik] Wie co pisze. Ja zawsze na Legii używam rac do podważania pisuarów, kiedy je wyrywam ze ścian". Jedna z legend opozycji senator Zbigniew Romaszewski powiedział mi w radiu, że przecież mecze piłkarskie to nie są wyścigi w Ascot. Bo nie są. Na ten temat naukowcy spisali już całe tomy, że wymienię tylko Richarda Giulianottiego, Anthony'ego Kinga, Gary'ego Armstronga czy Ramona Spaaija. Piłka nożna to specyficzna, unikatowa instytucja społeczna, dla zrozumienia jej socjologicznych i psychologicznych kontekstów naprawdę potrzeba sporego wysiłku intelektualnego. Żeby sprawa była jasna - futbol ma swoje jasne i ciemne strony, a jego specyfika - wady i zalety. Nie miejsce na rozstrzyganie tu dlaczego tak jest i czy to dobrze, czy może źle - faktem jest, że futbol, nawet ten "modern", w niczym nie przypomina wyścigów w Ascot. Zbigniew Boniek chciałby amnestii dla kibiców. Mam nadzieję, że nie dla tych, którzy biją, niszczą, plują. Rozumiem, że chodzi o amnestię za okrzyki "Donald, matole, twój rząd obalą kibole". Zapewne prezes PZPN ucieszy się, kiedy kibice - gdy wywalczy dla nich race i amnestię - wykrzykną: "Zbyszek, matole, kochają cię kibole". Przede wszystkim - nie amnestii, tylko abolicji. Różnica między tymi pojęciami jest, hm, dosyć istotna: amnestia abolicja Kto by się jednak przejmował w tej sytuacji terminologią. Dla red. Olejnik oczywiste jest, że chodzi o niedopuszczalne skandowanie hasła przeciwko polityce premiera Donalda Tuska. Co więcej, nie wykazuje ona absolutnie żadnego ździwienia dla sytuacji, w której za tak "ciężkie przestępstwo" mogłyby być orzeczone zakazy wstępu na stadion. Niestety, nie zajmując się w ogóle nieistotnym w tym momencie zagadnieniem wolności słowa, trzeba zmartwić (ucieszyć?) panią redaktor. Projekt Bońka dotyczy "wyłącznie" uchylenia zakazów wyjazdowych dla kibiców klubów piłkarskich od Ekstraklasy do II ligi, bez względu na ich stosunek do Tuska. Ostatnio widzieliśmy widowisko patriotyczno-kibicowskie na Jasnej Górze. Kibice pielgrzymi odpalali race i Jasna Góra nie spłonęła. Ich kapelan ks. Jarosław Wąsowicz mówił do nich: "Środowisko kibiców znajduje się wśród wykluczonych przez establishment za niezależne myślenie, patriotyczne inicjatywy, manifestowanie przeciw arogancji administracyjnej". Zbigniew Boniek niby Wujek Dobra Rada chce ich edukować. Nie wiem jak się ma kibicowska pielgrzymka do zagadnienia rac, ale chyba zawsze lepiej najpierw edukować i rozmawiać, niż od razu zabraniać i karać. Może to dobry moment, może po tej pielgrzymce staną się lepsi i ruszą na mecz z racą, wiaderkiem i mopem. Muszę znowu zmartwić panią redaktor - na stadion np. Legii nie można wejść z mopem, gdyż naruszyłoby to § 9 Regulaminu Stadionu, który zabrania wnoszenia i posiadania na jego terenie "przedmiotów mogących w ocenie organizatora stanowić zagrożenie dla innych osób", w tym m.in. kijów. Prezes PZPN chciałby, żeby na stadiony można było chodzić tak jak do kina i do teatru. Tam nie trzeba identyfikować uczestników. I policja jest niepotrzebna. Według Bońka mecz to radość, emocje i chęć wyżycia się. Nigdzie nie trafiłem na wypowiedź prezesa Bońka, w której proponowałby zniesienie systemu identyfikacji uczestników meczów piłkarskich lub stwierdzał, że policja na meczach jest niepotrzebna. Ale może skoro tak twierdzi red. Olejnik, to wypowiedź ta stała się już "faktem medialnym"? Reasumując, propozycja Zbigniewa Bońka wygląda na rozsądną i przemyślaną, zmierza do rozwiązania palącego, w przenośni i dosłownie, problemu w cywilizowany sposób, tak jak rozwiązano czy planuje się go rozwiązać w cywilizowanych państwach, takich jak Dania, Norwegia czy Szwajcaria. Pytanie, czy do takiego rozwiązania dorośli zarówno decydenci, organizatorzy oraz, chyba przede wszystkim, kibice. W gruncie rzeczy jednak niniejsza notka tak naprawdę wcale nie jest o racach, a "jedynie" o medialnych autorytetach, wypowiadających się na tematy piłkarsko-kibicowskie, na których się najzwyczajniej w świecie nie znają. PS Cały czas zastanawia mnie, dlaczego "Staruch" siedzi w areszcie. Jeżeli są twarde dowody, powinien stanąć przed sądem, a nie mieć wielokrotnie przedłużany areszt. Wygląda to na praktyki rodem z IV RP. PS. A nie metody stalinowskie? Leave a Reply. |
FutbologiaO futbolu - naukowo, publicystycznie oraz ArchiwumKategorie |
18/1/2013
0 Comments